Wspomnienia oraz zdjęcia z czasów szkolnych

udostępnił nam pan Tadeusz Szumski

maturzysta z 1949 roku

Bardzo dziękujemy!

 

Pierwsi Maturzyści klasy Mechanicznej i Samochodowej-1949 r.

 

         Do Polski przybyłem z Litwy, z powiatu trockiego, w 1946 roku pod koniec kwietnia, do Pasłęka. We wrześniu, po zdaniu egzaminu z matematyki i fizyki, rozpocząłem naukę w klasie mechanicznej w Liceum Komunikacyjnym w Olsztynie. To był początek powstawania szkoły z wszystkimi klasami, tj. klasy: mechaniczna, samochodowa, elektryczna i ruchu kolejowego, czyli zawiadowców stacji. Równolegle powstawało również Gimnazjum Mechaniczne. Rok wcześniej był zorganizowany kurs przygotowawczy i jedna klasa elektryczna w składzie zaledwie dwunastu uczniów. W 1947 roku powstała jeszcze klasa budowlana. Budynek szkoły był użytkowany tylko do pierwszego piętra, powyżej zalegał gruz. Większość uczniów była   spoza Olsztyna, dla nich zorganizowano internat na okres jednego roku. Zlokalizowany został na pierwszym piętrze. Ja również tam byłem. Przypominam, że duża grupa uczniów   była z Białegostoku i okolic, z Pułtuska, Ciechanowa, Zambrowa i Ostródy.

Przebywając stale w budynku szkoły, mogliśmy brać czynny udział   w jego odbudowie i w tworzeniu dodatkowych warsztatów zlokalizowanych poza szkołą. W tych warsztatach, uczniowie klasy budowlanej, w ramach zajęć warsztatowych wykonywali nawet żaglówki na zamówienie Klubu Żeglarskiego. Warsztaty mechaniczne mieściły się w piwnicy szkoły.

       Kadra nauczycielska była bardzo dobra. Przedmioty techniczne w większości wykładali inżynierowie z byłej fabryki samochodów osobowych ”Fiat” z Warszawy. Był nawet jeden z wykładowców z tytułem profesora z Uniwersytetu z Kowna -wykładał technologię w klasie mechanicznej i samochodowej. Wszyscy wykładowcy przedmiotów technicznych, pracowali przed wojną w dużych zakładach, a nawet wcześniej w Rosji, jak wspominał profesor, o pracy za Uralem w zakładach hutniczych. Wszyscy mieli duże doświadczenie, zarówno fachowe jak i życiowe. Stąd wspominam ten okres z Liceum Komunikacyjnego w Olsztynie jako dobrą szkołę. Pamiętam wiele bardzo ciekawych opowieści wykładowców z ich minionego, tak bogatego w doświadczenia, życia.

         W okresie wakacji letnich odbywaliśmy ciekawe miesięczne praktyki i to w dużych zakładach, jak np. w warsztatach kopalni węgla „Bożedary” koło Katowic, czy w zakładach remontowych taboru kolejowego w Ostródzie i Białymstoku.

         W 1947 roku wprowadzono przysposobienie, zwane „Służba Polsce”.

Ubrano nas w zielone, na wzór wojskowy, bluzy i spodnie. Raz w tygodniu w soboty mieliśmy szkolenia, prowadzone przez wojskowych. Stałym naszym kierownikiem był wojskowy w randze majora. Szkolenia odbywaliśmy w Kortowie, w sali sportowej i w terenie. Major traktował postawione zadanie szkolenia nas, bardzo poważnie, inaczej niż my,   co nieraz go irytowało, a nas wprawiało w rozbawienie. Nieraz zwykły przypadek był   powodem dobrej zabawy, jak np, na pierwszych   ćwiczeniach sam major uczył nas meldowania się po wezwaniu przez przełożonego. Należało wyrecytować, „ Melduje się junak …/nazwisko/ ‘. Raz, podczas takich pierwszych ćwiczeń trafił na junaka trochę o nietypowym nazwisku-Chyba. Wskazując palcem akurat na tego junaka, otrzymał meldunek : „ Melduje się junak ….Chyba !”. Major podskoczył, ,,Jak to, po tylu ćwiczeniach wy nie wiecie, że jesteście junakiem !, siad, powstań, wskazał palcem, meldujcie się, „Melduje się junak … Chyba”. W końcu żeby uspokoić majora, wyjaśnił skąd takie nieporozumienie.  

         W 1948 roku, po wakacjach   w szkole zorganizowano kurs samochodowy. Po zdaniu wymaganych teoretycznych i praktycznego egzaminu, wielu z nas otrzymało prawa jazdy.

Mnie się udało również wykorzystać SP i ukończyć w 1948 roku kurs szybowcowy w ramach   „Służby Polsce”. Szkolenie trwało cały miesiąc, od najprostszych lotów ze zbocza, jak i za wyciągarką już nawet do wysokości 300 m, oraz na szybowcach wyczynowych z kabinami.

Jak w większości szkół średnich, powstała i u nas organizacja młodzieżowa, „ Związek Młodzieży Polskiej-ZMP”. Początkowo   nie było zbyt dużo chętnych, ale jak okazało się, że legitymacja ZMP decydowała o dostaniu się na wyższe uczelnie, a ja planowałem studia,   wstąpiłem również, ale dopiero w styczniu 1949. W naszym Technikum był to rok pełen wydarzeń. Zaczęło się   po powrocie z ferii Świąt Wielkanocnych. W pierwszym dniu po wejściu do klas zauważyliśmy, że zniknęły krzyże ze ścian. Utworzyła się grupa uczniów, która poszła do Dyrektora z zapytaniem dlaczego zdjęto krzyże i że   my prosimy o ponowne ich zawieszenie. Dyrektor kategorycznie odmówił wyjaśnień i wyprosił nas z gabinetu. Po krótkiej naradzie w klasach, rozpoczęliśmy   trzydniowy strajk. To był pierwszy taki strajk szkolny.  

         Wkrótce zostałem ukarany za udział w delegacji uczniowskiej do Dyrektora w sprawie krzyży. Po zdaniu matury, już podczas wręczania matur i nagród wyróżniającym się maturzystom, zostałem pominięty, pomimo najlepszych ocen w klasie. Kiedy udałem się do Dyrektora z prośbą o skierowanie na Politechnikę, odpowiedział: „Masz już dyplom technika mechanika, kraj potrzebuje ludzi do pracy, nie muszą wszyscy studiować. Jeżeli chcesz otrzymać zaświadczenie z ZMP, to możesz pójść do Oddziału Wojewódzkiego złożysz odpowiedni egzamin i dostaniesz zaświadczenie. Do tego doszło jeszcze skręcenie nogi i chodzenie z laską.

                                                

Byłem tym wszystkim całkowicie przybity. Ponieważ jednak w całym okresie nauki chętnie pomagałem nie tylko najbliższym kolegom, ale i z klas młodszych, głównie z matematyki, przyszła też nieprzewidziana pomoc. Załatwiałem jeszcze drobne sprawy w szkole, kiedy podszedł do mnie uczeń   wcześniejszego   rocznika, był to Przewodniczący Samorządu Szkolnego i powiedział, że słyszał o moich kłopotach i może mi pomóc, bo jest sekretarzem w Wojewódzkim Zarządzie ZMP i wypisuje maturzystom , składającym podania na uczelnie, zaświadczenia. Powiedział, że mam przyjść za trzy dni, on to załatwi. I tak się stało.

         Wszystko dalej potoczyło się pomyślnie. Ukończyłem Politechnikę Warszawską, zostałem asystentem, jednocześnie pracowałem w biurze konstrukcyjnym maszyn budowlanych. Byłem także pięć lat wykładowcą w Algierii, gdzie   wykładałem dwa przedmioty na Uniwersytecie, w Intytucie Architektury i Budownictwa, Części Maszyn i Mechanizację Robót w Budownictwie.

                                                       Tadeusz Szumski

Absolwent 1949 rok

 

S1     Ciąg dalszy galerii